
STAROŚCINA DOŻYNEK I TRADYCYJNE POTRAWY
Starościną pobiedziskich dożynek jest Paulina Stachowiak. Gospodaruje razem z Rodzicami na gospodarstwie specjalizującym się w produkcji mleka i bydła opasowego.
– Większość płodów z naszych pól zużywamy na paszę. Buraki cukrowe, nawet jeśli sprzedajemy, to następnie odbieramy w cukrowni wysłodki – opowiada Starościna.
Czy są prace, które Starościna szczególnie lubi?– Potrafię wydoić krowę, chociaż dzisiaj robi się to już maszynowo. Lubię zajmować się cielakami i własne przetwory z mleka: śmietanę, sery, kefir. Robimy je wyłącznie na własny użytek – mówi Paulina Stachowiak.
W trzydziestohektarowym gospodarstwie uprawiane są też ziemniaki.
– Pyry z gzikiem zrobionym z mleka z własnego gospodarstwa-to coś, co bardzo lubię – dodaje.
Uprawiamy różne odmiany ziemniaków na przykład „Connect”. To średnio wczesna odmiana o owalnych, lekko spłaszczonych bulwach i regularnym kształcie. Skórka i miąższ są żółte, a oczka płytkie. Odmiana ta ma niewielkie wymagania glebowe i wysoką odporność na choroby grzybowe, co czyni ją odpowiednią do produkcji ekologicznej. Dodatkowo bardzo dobrze się przechowuje. Inną uprawianą odmianą jest „Gala”. To ziemniak, który nie ulega przebarwieniu, zarówno w trakcie, jak i po ugotowaniu. Jak mówi Starościna, nie odczuwa stresu z powodu zbliżających się dożynek. – W obrzędzie dożynkowym uczestniczyłam już kilka razy, ponieważ należę do Zespołu Pieśni i Tańca „Wiwaty”. Znam więc dobrze scenariusz tego wydarzenia – opowiada.
Czyż zatem Starościna i Starosta Dożynek Gminnych pojawią się w tradycyjnych strojach szamotulskich?
Przekonamy się już wkrótce.
STAROSTA – ROLNIK Z ZAMIŁOWANIA i WYKSZTAŁCENIA
Starostą tegorocznych Dożynek Gminnych w Pobiedziskach jest Łukasz Harwaziński. To rolnik z zamiłowania i wykształcenia. Ukończył Technikum Mechanizacji Rolnictwa na poznańskim Golęcinie, a następnie uzyskał dyplom magistra inżynierii rolniczej na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu.
Z prac na roli najbardziej lubi: orkę, siew i żniwa.
Od lat gospodaruje wspólnie z rodzicami na gospodarstwie o powierzchni sześćdziesięciu hektarów.
– Nastawieni jesteśmy na produkcję mleka oraz bydła opasowego. Większość upraw roślinnych, to jest zbóż i kukurydzy, wykorzystujemy jako pasze dla naszych zwierząt – mówi Łukasz Harwaziński.
Chociaż na przełomie lipca i sierpnia deszcz padał zbyt często i zbyt obficie, zdaniem Starosty plony nie będą złe.
– Deszcz zmienił parametry ziarna, pogorszył je. Ponieważ, jednak przeznaczamy ziarno na pasze, tegoroczne plony pod względem jakości i ilości oceniam jako satysfakcjonujące.
W gospodarstwie Łukasza Harwazińskiego i jego Rodziców zobaczyć można sześć ciągników. Cztery z nich to z lekka leciwe Ursusy. Absolwent golęcińskiego Technikum Mechanizacji Rolnictwa doskonale radzi sobie z tymi maszynami.
– Gospodarstwo rolne jest dzisiaj przedsiębiorstwem. Liczymy każdą złotówkę, również tę, która wydana jest na maszyny rolnicze, na pasze, opiekę weterynaryjną. Każdy powinien pamiętać, że w rolnictwie wypłaty nie zdarzają się co miesiąc – mówi pobiedziski rolnik.
Łukasz Harwaziński jest też nauczycielem przedmiotów zawodowych w szkole średniej, którą przed laty ukończył.
– Praca z przyszłymi rolnikami i osobami, które pozostaną, w tak zwanym otoczeniu rolnictwa też sprawia mi satysfakcję – mówi.
Fot. Tomasz Chmielewski