Strażacki opłatek w Kociałkowej Górce

OPLATEK-OSP

Była modlitwa i kolęda, życzenia oraz opłatek, a że uczestnikami strażackiej Wigilii w Kociałkowej Górce byli ratownicy ze wszystkich Ochotniczych Straży Pożarnych w gminie Pobiedziska, nie zabrakło relacji z pożaru, ledwie co ugaszonego.

Wśród gości obecni byli ksiądz Robert Nurski – proboszcz parafii Michała Archanioła w Pobiedziskach, a także Józef Czerniawski – przewodniczący Rady Miejskiej Pobiedzisk, Artur Ostatkiewicz – sekretarz Urzędu Miasta i Gminy Pobiedziska wreszcie Ireneusz Antkowiak -burmistrz miasta i gminy Pobiedziska i Wiesława Lisiak, sołtys Kociałkowej Górki.

W czasie spotkania mówiono między innymi o solidarności z ludźmi w potrzebie. Tą solidarność strażacy okazują za każdym razem, gdy wyjeżdżają do akcji.,

Czegóż można więc życzyć samym strażakom?

Przede wszystkim, by z akcji wracali cali i zdrowi. I tego, by wyjazdów nie było zbyt wiele.

A że trudno o spełnienie takiego życzenia, można było się przekonać już kilka minut później.

Ogień nie pyta o pozwolenie

Na spotkanie część strażaków spóźniła się, ponieważ gasili pożar samochodu w Tucznie.

– Auto spłonęło doszczętnie. Niewiele brakowało, by ogień przeskoczył na pobliski dom – mówił Krzysztof Słupski, ratownik z OSP Biskupice. Do pożaru przybyły aż trzy zastępy, czyli 18 strażaków. Ze wszystkich akcji ratowniczych do jakich wyjeżdżają strażacy pożary stanowią ledwie 20 procent. Reszta to tak zwane miejscowe zagrożenia – tłumaczą. To mogą być na przykład wypadki drogowe, powalone na jezdnie drzewa.

Przed nami jednak okres bardzo niebezpieczny, świąteczny. Zagrożeniem mogą być świecące się długo lampki na choince, które mogą się przegrzać i spowodować pożar. Ogień potrafi strawić mieszkanie i wtedy, gdy instalacje kominowe są nieszczelne, albo gdy są zatkane sadzą.

Ochotników przybywa

Mają po 18, 19, 20 lat. Do swoich pierwszych akcji wyjeżdżali całkiem niedawno.

Ona sprzątała olej rozlany na jezdni. On usuwał drzewo, które upadło na drogę i zatarasowało ją. A ich kolega rzucony został od razu na głęboką wodę. Gasił pożar domu. – Kiedy weszliśmy do domu, szukaliśmy ognia. Okazało się, że pali się tapczan, ale płomienie ukrywały się jeszcze między tapczanem a ścianą – opowiada.

Agata Szczepaniak z OSP Kociałkowa Górka, Jakub Nogajewski z OSP Biskupice oraz Krzysztof Szafrański z OSP Pobiedziska to najmłodsi w gminie Pobiedziska strażacy ochotnicy.

Do OSP wstąpili, bo albo mieli już strażaka w rodzinie, albo długi, 6-letni staż w Młodzieżowej Drużynie Pożarniczej. Twierdzą, że służbę w straży pożarnej trzeba czuć. Teraz, kiedy słyszą syrenę, a obowiązki nie pozwalają im uczestniczyć w akcji, przynajmniej myślami są z wyjeżdżającymi na pomoc innym.

Cenią nawet 35-letniego Stara

Od kilkunastu już lat strażacy, w tym również OSP, otrzymują coraz nowocześniejszy sprzęt ratowniczy. Z wolna do historii przechodzą raporty, z których wynika, że średni wiek samochodu gaśniczego to kilkanaście lat. W gminie Pobiedziska ze szczególnym sentymentem strażacy mówią o Starze z roku 1984. To nie pomyłka Pojazd z 35 letnią historią ceniony jest przez ratowników za moc pozwalającą przejechać każdą nawet najcięższą leśną czy polną drogę. Ale auto potrzebuje wsparcia, remontu. A na to niezbędne są pieniądze. Czy Gwiazdor usłyszy ich prośby? A jeśli nie on to może chociaż, któryś z obecnych na strażackiej Wigilii gości?